poniedziałek, 17 marca 2014

WYWIAD Z KATARZYNĄ ANKUDOWICZ

Katarzyna Ankudowicz – polska aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, aktualnie gra Beatę w serialu "Pierwsza Miłość emitowanym na Polsacie


W wielu rolach, w "Mamuśkach", "Bulionerach", czy teraz w Pierwszej Miłości grałaś role zakręconej, szalonej dziewczyny mającej milion pomysłów na minutę, czy w życiu jesteś taka sama, czy trochę spokojniejsza?

Chyba trzeba by było zapytać tych, z którymi żyję na co dzień i moich przyjaciół.  Pewnie niektórzy tak mnie odbierają. Wydaje mi się, że jednak każda z tych postaci była troszkę inna, inne miała priorytety, cele i o coś innego jej chodziło w życiu.  Na pewno jestem do nich podobna, bo też w jakiś sposób czerpie z siebie pomysły na granie, ale myślę, że nie zrobiłabym takich rzeczy, które na przykład robi Beata.

No fakt, z odcinka na odcinek byłam coraz bardziej ciekawa co Beata może jeszcze wymyślić. A miałaś tak, że nie potrafiłaś się wczuć w swoją rolę, którą grałaś że ciężko Ci było odgrywać uczucia swojej postaci?

Tak, bardzo często jest mi trudno  coś odgrywać czy wczuć się w sytuację granej przeze mnie postaci. Staram się wówczas dotrzeć o co chodzi, dlaczego mam kłopot. Nie zawsze można zrzucić odpowiedzialność  na partnera, albo na reżysera:)) Czasem to jest tak, że grany temat czy sytuacja dotyka w jakiś sposób tego, co samemu się przeżyło i wtedy bywa trudno się z tym zmierzyć.  A kiedy indziej znów tak  odległy od osobistych wyborów, że ciężko sobie wyobrazić siebie i swoje reakcje. Warto jednak próbować i szukać w sobie rozwiązań– pomaga:)

A grając miewasz jeszcze czasami stres, czy masz już to opanowane?

Cały czas mam stres, bez przerwy.

Również grywasz na deskach teatru, bo Twoja kariera nie jest związana z samym graniem przed kamerami na planie serialu, filmu. Jaka jest różnica między tym co czujesz grając przed publicznością w teatrze, a  co jeśli wiesz, że możesz powtórzyć kilka razy scenę?

Myślę, że ciekawie jest i tu i tu i każda sytuacja ma swoje plusy i minusy. Na planie można powtarzać scenę kilka razy, zależy to też od specyfiki produkcji, czasem te powtórki nie są wcale częste, a na scenie faktycznie nie ma powtórek:)  W  "Pierwszej Miłości" na przykład jest bardzo niewiele dubli, wymaga to od nas koncentracji i uważności, ale daje też możliwość improwizacji. Bardzo dobrze czuję się w takim systemie pracy, gdzie tych powtórek nie ma zbyt dużo. Sytuacja odwrotna mnie trochę męczy, pozbawia energii, a że sporo od siebie wymagam to trudno mi zaakceptować fakt, że nie każdy dubel jest na 100% Zatem i na planie i w teatrze tak samo się stresuję, ale też mam z tego proporcjonalnie dużo przyjemności. Pełna ambiwalencja, jeżeli chodzi o mnie i mój zawód. Krytycznie patrząc na siebie w ogóle się nie nadaję do tego, żeby być aktorką (śmiech). Chyba jestem za bardzo serio.:) I teraz mam takie myśli?!  Kiedy mam już właściwie 10 lat pracy?!:) Poważnie mówiąc, to oczywiście w tym układzie przeważa przyjemność.

Czyli jesteś zadowolona z siebie i realizujesz się w ten sposób?

Tak, na pewno się  realizuję, natomiast czy jestem zadowolona? Zadowolenie z siebie to takie uczucie przejściowe, które czasem bywa, a czasem nie.

A lubisz oglądać siebie w telewizji, czy raczej unikasz tego?

Nie jestem swoją największą fanką i nie noszę koszulki z własną podobizną…chociaż może..:))Oglądam w internecie, żeby korygować błędy. Bardzo trudno jest się całkowicie kontrolować i być zawsze w świetnej formie, dlatego bardzo sobie cenię możliwość popatrzenia krytycznie z boku. Kiedy jest w porządku, też to zauważam.:)

Polski show biznes to temat, na który można długo dyskutować. Według Ciebie jakie są plusy i minusy naszego polskiego show biznesu, bo on troszeczkę różni się od innych na przykład od tego w Hollywood.

Największy show biznes to zdaje się Bollywood, czytałam gdzieś, że tam robi się więcej filmów niż w Hollywood:)
Czy od tego czy tamtego to nasz na pewno się różni. Naprawdę nie biorę aktywnego udziału w show biznesie, nie bywam na imprezach, nie fotografuję się, nie zoperowałam sobie nosa, ani biustu, nic takiego nie zrobiłam. Na razie, póki co udaje mi się swoją własną pracą i tym, jaką jestem osobą, zdobywać kolejne role i jakoś jestem z nich zadowolona i mam co robić. Natomiast show biznes hollywoodzki to jest naprawdę wielki przemysł, w którym chodzi o zarabianie grubych dolarów. My jesteśmy małym krajem, mamy małe produkcje, dużo mniej pieniędzy. Zresztą nie wiem na ten temat nic poza obiegowymi opiniami, nie pracuję tam tylko tu. A tu czasem gubię trop, o co może chodzić..:)

A nie marzyła Ci się nigdy taka wielka rola za granicą?

Marzy mi się na pewno,bardzo chciałabym grać zagranicą, chociażby z tak prozaicznego powodu jak warunki pracy, takie bhp.:)

To u nas jest aż tak źle?

Czasem bywa zaskakująco, na przykład jeśli okazuje się, że na planie nie ma toalety, albo jedzenie, które jest dostępne dla aktorów i ekipy jest nie tylko nie jadalne, ale i trujące. Nie wiem czy to się nadaje do przekazywania dalej,ale faktycznie czasami można się bardzo zdziwić, że ktoś tam na górze w produkcji pomyślał, że piętnaście czy dwadzieścia osób, które pracują na planie na pewno nie będą potrzebowały skorzystać z toalety i nie będą głodne. Może to niedopatrzenie, niemniej bywa i bywa dotkliwe.

Od zawsze chciałaś być aktorką? Już jako nastolatka zawzięcie dążyłaś czy dopiero później plany tak się ułożyły?

Wrócę jeszcze do poprzedniego pytania o to, czy chciałabym grać  duże role.  Bardzo chciałabym grać role duże, ciekawe i rozwijające mnie i mój aktorski warsztat. Mam wrażenie, że nie tylko potrzebny jest do tego talent, szczęście czy umiejętności, ale także popularność. Życzyłabym sobie więc dużo popularności zatem, żeby móc dobrze i mądrze wybierać. Natomiast drugie pytanie było o to,  czy marzyłam od początku o aktorstwie -tak,  marzyłam od początku. Zawzięłam się po prostu jak osioł na to, od małego dziecka chciałam być aktorką. Nauczyłam się takiego wierszyka "Na straganie" Jana Brzechwy i recytowałam go przy każdej możliwej okazji, miałam z tego dużo przyjemności a i moi widzowie nie narzekali, z tego, co pamiętam:)

Zawsze mnie ciekawiło jak to jest, dostajesz kartki z tekstem do nauczenia się na pamięć i co? Z łatwością Ci to przychodzi?

Jak mawiał profesor Zapasiewicz– żeby zacząć próby, tekst trzeba przeczytać pięćdziesiąt razy. Chodziło o to, że nie sposób rozpocząć pracy, dopóki nie zrozumie się treści sztuki. Przy tej okazji, tekst do głowy wchodzi sam:)

Musiałaś kiedykolwiek zmienić swój wizerunek do roli,czyli pofarbowanie włosów na jakiś odważniejszy kolor, albo ścięcie? Odważyłabyś ściąć włosy na krótko, tak na chłopaka?

Musiałabym to dobrze przemyśleć. Nigdy nie powiem, że dla roli zrobię wszystko, bo bardzo lubię swoje życie prywatne i lubię w nim wyglądać tak jak lubię, a nie jak muszę. Może gdyby to była rola moich marzeń, lub honorarium moich marzeń to zdecydowałabym się nawet na ogolenie głowy.:)

Jak dbasz o wygląd? Chyba nie używasz kosmetyków superdrogich, żeby się tylko przypodobać, bo jesteś naturalną kobietą i patrząc na Ciebie nie widać właśnie żadnej pudernicy. Bo u nas w Polsce to wiele aktorek wygląda jak wygląda, ale u większości to właśnie zasługa tych kosmetyków.

Oby kosmetyków! :) Nie mam szczęścia do drogich produktów, kupiłam raz, to dostałam wysypki:)
Myślę, że jak we wszystkim tak i w dbaniu o siebie, najważniejsza jest równowaga, czyli spokój ducha, ruch, dobre jedzenie, fajna praca, małe przyjemności. Nie zawsze udaje mi się to osiągnąć, ale staram się.

Jak sobie radzisz z krytyką? Bo na pewno się z tym kiedykolwiek spotkałaś, że ktoś skrytykował to co robisz, jak to odbierasz?

Kiedyś miałam duży kłopot,  nie bardzo rozumiałam, że to jest krytyka tego, co robię, a nie krytyka mnie. Zresztą myślę, że nie tylko mnie ciężko jest  odróżnić tę kluczową, jakby nie było rzecz. Już w szkole mam wrażenie uczy się, że ta krytyka jest bardziej destrukcyjna niż konstruktywna. Ten, co dobrze się uczy jest fajny, a ten, co nie to nie jest fajny. To bardzo zamyka i przycina skrzydła, rodzi niepotrzebną frustrację. Przeżyłam coś takiego najdotkliwiej w szkole teatralnej i nikomu nie życzę. Z dużym wysiłkiem uczę się, że można oddzielić jedno od drugiego i spokojnie nad czymś pracować bez obawy, że zostanie się ocenionym jako nieuk, głupek czy niezdolny. Bardzo uwalniająca jest świadomość, że można popełniać błędy lub się komuś nie podobać i się od tego nie umiera:) Zaczynam więc  powoli krytykę przyjmować z pokorą, zamiast z bólem:)

A co będzie dalej z Beatą z "Pierwszej miłości". Możesz cokolwiek zdradzić?

Ja się bardzo cieszę, że dalej Beata jest tak samo rąbnięta jak była. To się nie zmienia. To co myśli to mówi– w 3 sekundy. Bardzo się cieszę, że wraca Filip, czyli były mąż Beaty. Będziemy ciągle się o coś spierać, intrygować, kłócić, bardzo śmieszne sceny.Oczywiście Beata dalej  kocha się w Arturze. Jak to się skończy nie powiem, bo sama nie bardzo wiem:)

Sama jesteś fanką serialu "Pierwsza miłość"?

Ja to mam taki kłopot, że ja w ogóle nie oglądam telewizji, mam co prawda telewizor w domu, ale go w ogóle nie włączam. I marzę o chwili kiedy będę go mogła wynieść, mam już plan co mogłoby stać w tym miejscu. Oglądam czasem w internecie, żeby się trochę "pokrytykować":) Uważam więc, że to jest fajny serial. Różni się od innych, np. "Klan"czy "Na wspólnej" i to oceniam jako spory plus. W "Pierwszej miłości" wszystko jest możliwe, gdyby w Klanie któryś z bohaterów krzyknął, że widział Ufo, natychmiast wysłano by go do lekarza, u nas zapyta się go po prostu o której i na jakiej ulicy.:))

Mieszkasz w Warszawie. Jak sobie radzisz z podróżami, bo musisz jeździć do Wrocławia na plan serialu. Takie ciągłe zmienianie miejsca pobytu jest chyba trochę uciążliwe?

Trochę tak, zwłaszcza jeśli jest się przywiązanym do domu, ale traktuję to jak taką miłą odmianę, szukam w tym plusów.  W podróży mogę na przykład sobie poczytać, a we Wrocławiu po zdjęciach będę mieć czas tylko dla mnie, nie muszę gotować ani sprzątać. Albo na przykład biorę ze sobą psa, wtedy razem zwiedzamy, albo jedziemy razem z siostrą i już mamy fajną wycieczkę w pięknym mieście:) Ludzie są też bardzo fajni we Wrocławiu, nie śpieszą się tak jak w Warszawie, a może to ja się tam tak nie śpieszę:)

A idąc miastem zaczepiają Cie ludzie prosząc o autograf lub zdjęcie?

Czasem się to zdarza, ale nie jakoś super często.

Wolałabyś żeby ludzie Cię zaczepiali, czy wolisz takie spokojne życie, gdzie możesz spokojnie wyjść do sklepu?

Nie doświadczyłam takiego  zaczepiania. Kiedy ktoś mnie rozpoznaje, to raczej jest to przyjazne i sympatyczne, np: "O Pani z tego serialu", albo "Beata!".Myślę, że to jest taka wzajemna relacja, że ludzie którzy mają potrzebę być śledzeni, to są, ja nie mam takiej potrzeby, nie robię jakiś specjalnych awantur, nie upijam się, nie wypadam przez okno, nie mam szesnastu kochanków, pięcioro dzieci. Generalnie nudne życie prowadzę, to znaczy moje najlepsze życie, jakie bym sobie tylko wymarzyła, ale nie ma tutaj czym się ekscytować. Także nie doświadczam niczego złego związanego z popularnością, a wiem, że jest ona potrzebna, żeby móc pracować, tak jak mówiłam na początku, żeby móc grać fajne rzeczy.

Często wracasz do miejsca gdzie się urodziłaś?

Urodziłam się w Pasłęku, taka ciekawostka. Ale to przypadek, rodzina mieszka w Morągu i Miłomłynie, i to ich odwiedzam i tam bywam. 

To skąd ta informacja, że urodziłaś się w Morągu?

Nie wiem.Jestem z Morąga, mieszkałam i wychowałam się w Morągu.

Masz swoich ulubionych aktorów, aktorki? 

Mam. Z zagranicznym najbardziej kocham Meryl Streep, Cate Blanchett, uważam, że są genialne. W Polsce bardzo mi się podoba Magda Popławska- jest doskonała, zresztą jej siostra Ola Popławska też jest doskonała. Stasia Celińska - uwielbiam ją. Jest bardzo dużo aktorów zdolnych i mam możliwość się od nich uczyć, czasem patrząc na ich pracę w filmach, czy sztukach teatralnych, a czasem – i to jest najlepsze na świecie!–  spotykając się z nimi. Jeśli grasz z partnerem lepszym od siebie to i ty sam automatycznie za chwilę lepiej grasz. Jeśli grasz z gorszym to przykre, a jeśli grasz z równym sobie to nie masz szansy na rozwój.. Chyba, że razem zechcecie się czegoś nauczyć i iść do przodu. Uwielbiam grać z lepszymi od siebie. To jest najlepsza forma nauki, wielka frajda i zaszczyt.

To jest takie rzucenie na głęboką wodę, bo nie masz już wtedy wyboru.

Zawsze czegoś się nauczysz. 

Słuchasz muzyki w wolnych chwilach? Jakiej?

Bardzo lubię muzykę, choć dobór jest trochę przypadkowy, tj, co akurat ktoś mi poleci,albo na co się natknę. W zeszłą zimę słuchałam namiętnie Jannelle Monae, dzięki mojej przyjaciółce Marci, jest genialna i jedna i druga:)
Ale mam też stałe miłości, jak np Freddy Mercury –król, byłam pod jego londyńskim domem i było to dla mnie przeżycie mistyczne. Jest dla mnie szalenie inspirujący zarówno przez swój talent, jak i życiową drogę, którą wybrał.
Inspiruje mnie również Beyonce, energią, pewnością siebie i wytrwałością.
Ostatnio rozpoczęłam naukę gry na pianinie i mam swoje w domu, bardzo to podniecające!

No to trzymamy kciuki i może niedługo będzie tak, że zaczniesz nam śpiewać, grać i występować na scenie.

Ja bym bardzo chciała naprawdę, ja bardzo dobrze śpiewam, naprawdę świetnie śpiewam!!… tylko słuchacze twierdzą inaczej (śmiech).  Poważnie mówiąc, to chyba wszystko kwestia treningu. Będę próbować w każdym razie, nawet za cenę nienawiści wśród sąsiadów:)

Z tego co opowiadasz to byłaś w Londynie, podróżowałaś to tu, to tam. Lubisz podróżować i zwiedzać?

Lubię podróżować, ale nie mam takich pragnień, żeby rzucić wszystko i zamieszkać na drugiej półkuli. W sensie lubię odwiedzać różne miejsca, ale też bardzo lubię spędzać czas tutaj w Warszawie, z bliskimi, w domu itd. Lubię się przemieszczać, lubię zmiany na pewno. 

A masz swoją wymarzoną podróż? W wymarzone miejsce, o którym marzysz od zawsze.

Właśnie nie mam takiego miejsca, które zawsze mnie fascynowało. Teraz czytam książkę "Rozmowy w Katedrze" Llosy. Jest o  Peru i w Peru. Jest bardzo ciekawa i niezwykle plastycznie  oddaje klimat kraju, ale jakoś nie zachęca mnie żeby tam jechać i sprawdzać jak jest naprawdę. Myślę,że teraz raczej zwiedziłabym bardzo chętnie Europę, rozejrzałabym się po pięknych krajach blisko Polski, w których dotąd nie miałam okazji być.

Jako uczennica w szkole byłaś leniem czy pilną uczennicą?

To drugie. Średnia 5,4,czerwony pasek tylko zachowanie nieodpowiednie. Żartuję, tylko raz tak było z zachowaniem. Generalnie byłam zawsze taka pilna i starająca się. Czasami miałam takie wpadki z zachowania, pokłóciłam się z kimś ciut za głośno albo  odpowiedziałam coś niemiłego nauczycielowi, ale zawsze byłam w szkole pilna i miałam z tego radość. Miałam też szczęście do fajnych nauczycieli  na samym początku. Pamiętam swoje przedszkolanki i potem nauczycieli w podstawówce. Dużo mi dali, starali się, potrafili wytłumaczyć. Później już w liceum  trafiłam gorzej, z małymi wyjątkami, tu wymienię genialną panią od historii – Panią Jolantę Lewandowską– wielka klasa, autorytet i radość z uczenia i uczniów. 

Język polski jest bardzo rozbudowany, a jednak wiele osób używa przekleństw. A Ty przeklinasz?

Nie mówię: "motyla noga", czy "psia kostka", może szkoda.. Zdarza mi się przeklinać. Był czas, gdy dużo przeklinałam, zwykle było to w pracy, chyba w ten sposób odreagowywałam stres. Jednak ktoś mi kiedyś zwrócił uwagę, że to kompletnie nie ma sensu. Była to życzliwa uwaga. Przemyślałam to sobie i faktycznie nie jestem bucem, więc dlaczego przeklinając mam stwarzać takie pozory? Od tamtej pory przeklinam znacznie mniej.

No fakt, ale idąc miastem słychać jak ludzie przekleństw używają jako przecinki.

Tak i właśnie ja sobie pomyślałam, że nie chce być jedną z nich. Mam wpływ na to co robię, więc wybrałam, że przeklinać nie będę, i często się udaje. 

Jako dziecko każdy miał swoją ulubioną zabawkę. Co było Twoją?

Moją ulubioną zabawką była małpa Tadeusz. Miałam taką przytulankę, nazwałam ją Tadeusz(skąd ja takie imię wymyśliłam?!) i tak ją przytulałam, że aż wytarłam jej całe sztuczne futerko. Nie mam pojęcia gdzie teraz jest, ale dużo bym dała żeby się dowiedzieć. Była mniej więcej wielkości głowy, nieduża. Ta ruda małpa była ze mną długo, ale bawiłam się też lalkami, różnymi układankami. Lubiłam też klocki, resoraki.

Jak wygląda Twój dzień gdy musisz pracować a jak wygląda dzień, który jest cały wolny?

Kiedy jestem w pracy to staram się dbać o to, żeby się wysypiać, akurat na tym punkcie to ja mam bzika. Żeby dbać o siebie i o swoją higienę psychiczną i fizyczną. Nie używam kawy, papierosów, alkoholu itp. Dobrze się odżywiam i nie jem słodyczy. Przed pracą wychodzę z psem, czasami zdarzy się, że coś poćwiczę, żeby mieć lepszą energię w dzień, zjem dobre śniadanie, przygotuję sobie jedzenie do pracy, zabieram wszystko i idę na plan. Zwykle spędzam tam cały dzień, chyba , że trafi się, że jestem tam krócej, wówczas mam więcej czasu dla siebie. Po planie staram się zamknąć za sobą drzwi, zapomnieć o tym, co robiłam. Bardzo lubię spacery, pobiegam czasami, poczytam. Kiedy wyczyszczę sobie głowę,wówczas przygotowuje się na następny dzień, czyli np. uczę się tekstu, przygotowuję sceny. A jeżeli nie mam planu albo teatru to mniej więcej wstaje około 7 - 7.30, wyprowadzam psa, idziemy na spacer godzinny do parku, gdzie spotykam okolicznych psiarzy, pogawędzimy i dzień miło się zaczyna:) Potem zwykle jakieś tam domowe obowiązki, jakieś sprawy zawodowe. Czasem są takie dni całe wolne, wtedy się lenię:) W wolnym czasie wychodzę gdzieś ze znajomymi. Lubimy  gry planszowe,  to jest super sposób spędzania czasu, mamy czas, żeby pogadać a i dobrze się bawić przy fajnych grach. Spotykamy się gdzieś w domu, czy w kawiarni i siedzimy i godzinami gramy. Spotykam się również z moją przyjaciółką, z którą mogłabym gadać i gadać. Bo chyba gadać lubię w ogóle.

Spotykając nowe osoby potrafisz określić czy z kimś już znajdziesz wspólny temat i będziesz mogła się z nim dogadać?

Dogadam się z każdym, ale czy to będzie przyjemne, czy będziemy nadawać na tych samych falach, żeby to ocenić potrzebuję więcej czasu. Nie dyskwalifikuje różnica poglądów, raczej przemoc, agresja, nudziarstwo i narzekanie. Ale generalnie wyznaję zasadę, że największą wartością jest to, że człowiek z człowiekiem może się spotkać, jakkolwiek by to banalnie nie brzmiało, to  to jest dla mnie najważniejsze. Można sobie spojrzeć w oczy, można się wymienić pytaniami. To jest najcenniejsze w życiu.

Miewasz takie sytuacje, że wybuchasz śmiechem podczas grania jakiejś sceny?

U nas to się nazywa "gotowanie się", tzn.ktoś się zgotował, czyli parsknął śmiechem. Mnie rzadko się to zdarza. Ja naprawdę jestem takim kujonkiem, zwykle jestem skupiona na tym, co robię. Jestem "naiwniarą", mam taki umysł dziecka, czyli, jeśli jestem na planie to mam wrażenie, że to wszystko jest prawdą. Reaguję na to, co się zdarza, czyli jeśli kolega mnie na przykład opluje podczas kłótni, to ja się prawdopodobnie wytrę i będę się z nim dalej kłócić. Nie parsknę śmiechem, potraktuję to serio.

Dziękuję Ci za rozmowę.

Ja też bardzo dziękuję.Cieszę się, że chciałaś się zmierzyć z rozmową w cztery oczy zamiast pisemnych odpowiedzi. Poczytałam Twojego bloga i widziałam w tym fajny potencjał, byłam ciekawa, jak zareagujesz na moją propozycję zmiany konwencji. Dla mnie ważne jest spotkanie, rozmowa. Cieszę się, że poznałam tak fajną osobę i jestem bardzo zbudowana poziomem Twoich pytań, bo żadne z nich nie było wścibskie. Naprawdę masz w tym kierunku predyspozycje i życzę Ci wyłącznie powodzenia w realizacji marzeń :)



To była cudowna współpraca. Pierwsza moja rozmowa i przeprowadzony wywiad z gwiazdą na skype:) Kasia jest cudowną kobietą i cieszę się, że poznałam właśnie taką osobę jak ona, a już niebawem możliwe, że się spotkamy. To by było piękne, trzymajcie kciuki! :):)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz